Ten adres pocztowy jest chroniony przed spamowaniem. Aby go zobaczyć, konieczne jest włączenie w przeglądarce obsługi JavaScript.

Rafał Wróblewski

Między nutami a życiem: Chórzystki Sonus Lumine o wyzwaniach i radościach śpiewania

W sercu Warszawy, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością, rozbrzmiewa wyjątkowy głos - głos Sonus Lumine. Ten żeński chór kameralny, założony zaledwie pięć lat temu, już zdążył zdobyć serca melomanów i krytyków muzycznych. Dziś mamy niezwykłą okazję zajrzeć za kulisy tego niezwykłego zespołu i poznać kobiety, które tworzą jego duszę.


Sonus Lumine to nie tylko grupa utalentowanych śpiewaczek. To przede wszystkim pasjonatki, dla których muzyka jest sposobem na wyrażenie siebie i łączenie się z innymi. Od klasyki po współczesne aranżacje, od pieśni sakralnych po utwory rozrywkowe - ich repertuar jest tak różnorodny, jak osobowości tworzące zespół.

W tym ekskluzywnym wywiadzie członkinie Sonus Lumine odsłaniają przed nami swoje muzyczne dusze. Opowiadają o radościach i wyzwaniach związanych ze śpiewaniem w chórze, dzielą się swoimi marzeniami i planami na przyszłość. Poznamy ich muzyczne inspiracje, ulubione utwory i dowiemy się, jak chór wpływa na ich codzienne życie.


Przygotujcie się na fascynującą podróż przez świat harmonii, pasji i przyjaźni. Oto historia Sonus Lumine - opowiedziana głosami tych, które ją tworzą.

Jak zaczęła się Wasza przygoda z muzyką i co skłoniło Was do dołączenia do Sonus Lumine?

Zuzanna Błażewicz

Zaczęłam śpiewać, będąc małą dziewczynką. Rodzice to podchwycili, zapisali na egzamin do szkoły muzycznej, gdzie się dostałam i tak to się zaczęło. Ukończyłam szkołę muzyczną I stopnia. Zabrakło mi motywacji na więcej, ale śpiewać lubię i lubiłam zawsze. Dlatego do chóru przyciągnął mnie los (wydarzenia losowe), a dokładniej jedna z zaprzyjaźnionych chórzystek - Bogunia. ☺️

Maja Bulwarska

W dzieciństwie uczyłam się grać na pianinie wykazując dobre ucho muzyczne i wybitny antytalent do rozumienia nutkowych znaczków. Grałam więc różne rzeczy, które kazali mi grać z nut, ale tylko i wyłącznie ze słuchu. Niestety po dwóch latach mojego kantowania wszystko się wydało, z pokorą uznałam, że naprawdę nie umiem przeczytać niczego innego niż dźwięki między „c” a „h” na trzech pierwszych liniach klucza wiolinowego. Z dalszych lekcji zrezygnowałam. Śpiewałam za to zawsze po cichutku i rzewnie w takich romantycznych okolicznościach życiowych jak wściekła burza za oknem, spacer wyludnioną plażą nad rozhulanym Bałtykiem, szum gotującej się wody w czajniku, czy wielogodzinne lanie na siebie wody pod prysznicem. Śpiew poza okolicznościami wodnymi zainteresował mnie w ramach eksperymentu z poszukiwaniem swojego prawdziwego głosu. Zaczęłam od Domu Kultury Praga, spróbowałam w parafialnym chórze, aż zupełnym przypadkiem znalazłam informację o naborze do chóru Rafała. I tak od pięciu lat przyjeżdżam pośpiewać ☺️ PS. wśród wielu moich wad na pierwszym miejscu jest bujne i kwieciste pisanie rzeczy zbędnych ☺️

W dzieciństwie uczyłam się grać na pianinie wykazując dobre ucho muzyczne i wybitny antytalent do rozumienia nutkowych znaczków. Grałam więc różne rzeczy, które kazali mi grać z nut, ale tylko i wyłącznie ze słuchu. Niestety po dwóch latach mojego kantowania wszystko się wydało, z pokorą uznałam, że naprawdę nie umiem przeczytać niczego innego niż dźwięki między „c” a „h” na trzech pierwszych liniach klucza wiolinowego. Z dalszych lekcji zrezygnowałam. Śpiewałam za to zawsze po cichutku i rzewnie w takich romantycznych okolicznościach życiowych jak wściekła burza za oknem, spacer wyludnioną plażą nad rozhulanym Bałtykiem, szum gotującej się wody w czajniku, czy wielogodzinne lanie na siebie wody pod prysznicem. Śpiew poza okolicznościami wodnymi zainteresował mnie w ramach eksperymentu z poszukiwaniem swojego prawdziwego głosu. Zaczęłam od Domu Kultury Praga, spróbowałam w parafialnym chórze, aż zupełnym przypadkiem znalazłam informację o naborze do chóru Rafała. I tak od pięciu lat przyjeżdżam pośpiewać ☺️ PS. wśród wielu moich wad na pierwszym miejscu jest bujne i kwieciste pisanie rzeczy zbędnych ☺️

Maja Bulwarska

Marina Krylova

Muzyka towarzyszy mi od początków istnienia. Skłonna jestem twierdzić, że jest solą życia, gdyż to właśnie muzyka barwi mi codzienność. Od małego lubiłam wydawać dźwięki chociaż stroniłam od umiłowania do instrumentów. Muzyka służy mi do wyrażania emocji, opowiadania historii i wspomnień. Do Chóru Sonus Lumine dołączyłam w tym sezonie (2024)! To nasze pierwsze wspólne próby. Atmosfera pomiędzy dziewczynami jest super, zaś postawa Rafała już od samego początku budzi szacunek i obiecuje przekazanie dużej ilości wiedzy muzycznej.

Oliwia Giesek

Śpiewanie zawsze było moją pasją. W podstawówce dzięki mojej nauczycielce od muzyki zaczęłam bardziej w tym kierunku się rozwijać, gdyż zaprosiła mnie do chóru szkolnego oraz zespołu wokalnego. Zapisałam się również do szkoły muzycznej gdzie trenowałam grę na fortepianie. Gdy wyprowadziłam się na studia do Warszawy bardzo brakowało mi muzyki. Na początku chodziłam na indywidualne lekcje śpiewu oraz do Szkoły Piosenki. Uczyłam się występować na scenie i robiłam to z wielką przyjemnością. Lubię śpiewać grupowo, więc znalazłam na FB ogłoszenie o naborze do chóru. Przyszłam na przesłuchanie i tak oto jestem częścią Sonus Lumine.

Śpiewanie zawsze było moją pasją. W podstawówce dzięki mojej nauczycielce od muzyki zaczęłam bardziej w tym kierunku się rozwijać, gdyż zaprosiła mnie do chóru szkolnego oraz zespołu wokalnego. Zapisałam się również do szkoły muzycznej gdzie trenowałam grę na fortepianie. Gdy wyprowadziłam się na studia do Warszawy bardzo brakowało mi muzyki. Na początku chodziłam na indywidualne lekcje śpiewu oraz do Szkoły Piosenki. Uczyłam się występować na scenie i robiłam to z wielką przyjemnością. Lubię śpiewać grupowo, więc znalazłam na FB ogłoszenie o naborze do chóru. Przyszłam na przesłuchanie i tak oto jestem częścią Sonus Lumine.

Oliwia Giesek

Daria Zakrzewska

Od zawsze lubiłam śpiewać, mój publiczny debiut miał miejsce na zabawie karnawałowej w mojej podstawówce kiedy miałam 5 lat, co prawda zapomniałam co miałam zaśpiewać ale to nie zniechęciło mnie do dalszej muzycznej drogi. ? Później były występy w szkole a nawet na gminnych festynach. ? Po drodze próbowałam też gry na keyboardzie i gitarze ale niestety moja cierpliwość do nauki kończyła się dość szybko. Przez prawie 10 lat śpiewałam w chórach parafialnych. Jednak coraz bardziej zaczęło brakować mi różnorodności materiału oraz wyzwań. Postanowiłam poszukać chóru, który nie skupia się tylko na utworach sakralnych i tak na jednej z grup na FB znalazłam ogłoszenie o naborze do chóru Sonus Lumine.

Anna Bronny

Ukończyłam średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu, potem jednak nastąpiła dłuższa przerwa w czynnym uprawianiu muzyki. Kiedy powstawał Terminal Kultury, Bogunia nasza dowiedziała się, że w Terminalu będzie chór, i powiedziała - chodźmy! No to poszłam, i się cieszę.? Fajnie znów regularnie muzykować.

Ukończyłam średnią szkołę muzyczną w klasie fortepianu, potem jednak nastąpiła dłuższa przerwa w czynnym uprawianiu muzyki. Kiedy powstawał Terminal Kultury, Bogunia nasza dowiedziała się, że w Terminalu będzie chór, i powiedziała - chodźmy! No to poszłam, i się cieszę.? Fajnie znów regularnie muzykować.

Anna Bronny

Karolina

Dajos-Krawczyńska

Moja przygoda ze śpiewaniem w chórze zaczęła się w pierwszych klasach podstawówki - moja starsza siostra zaczęła śpiewać w chórze, a że ja wszędzie chodziłam za nią, tak i na chór zapisałam się razem z nią (była przeszczęśliwa oczywiście ?). Potem długo śpiewałam w mieszanych chórach 4 głosowych (młodzieżowym i dorosłym). Po przeprowadzce do Warszawy miałam dłuższą przerwę w śpiewaniu. Aż pewnego dnia zobaczyłam ogłoszenie o naborze do Sonus Lumine na fb, przyszłam na przesłuchanie i już zostałam.?

Agata Kotlicka


Muzyka zawsze była obecna w moim domu. Moja młodsza siostra skończyła studia muzyczne i obecnie pracuje w Filharmonii w Szczecinie. Ja nigdy nie myślałam o szkole muzycznej, ale śpiew był dla mnie zawsze ważną częścią życia. Rafała Wróblewskiego, naszego dyrygenta, poznałam podczas jesiennych warsztatów chóralnych Ad Hoc. To tam zaproponował mi dołączenie do zespołu, który miał dopiero zamiar założyć. Dołączyłam do Sonus Lumine z wielką chęcią, bo właśnie żegnałam się z moim dotychczasowym chórem. Bardzo lubię atmosferę naszych prób, bo tworzymy zgrany zespół, nie tylko muzyków, ale i znajomych ?

Muzyka zawsze była obecna w moim domu. Moja młodsza siostra skończyła studia muzyczne i obecnie pracuje w Filharmonii w Szczecinie. Ja nigdy nie myślałam o szkole muzycznej, ale śpiew był dla mnie zawsze ważną częścią życia. Rafała Wróblewskiego, naszego dyrygenta, poznałam podczas jesiennych warsztatów chóralnych Ad Hoc. To tam zaproponował mi dołączenie do zespołu, który miał dopiero zamiar założyć. Dołączyłam do Sonus Lumine z wielką chęcią, bo właśnie żegnałam się z moim dotychczasowym chórem. Bardzo lubię atmosferę naszych prób, bo tworzymy zgrany zespół, nie tylko muzyków, ale i znajomych ?

Agata Kotlicka

Renata Gromulska

Śpiewałam od urodzenia - podobno strasznie się darłam jak byłam mała. Od kiedy pamiętam wszędzie robiłam za gwiazdę, a gdy wystarczająco podrosłam mama zapisała mnie do Gawędy - Dziecięcego Zespołu Artystycznego i tam mogłam realizować się w śpiewie i tańcu. Estrady, sceny polskie i zagraniczne zdobywałam przez 7 lat. Garderoby i kulisy w sali kongresowej PKiN były moim drugim domem. Jednak najwięcej nauczyłam się od babci, która była organistką w kościele. Śpiewałam w chórze już jako kilkuletnie dziecko nie znając liter ani nut. Po prostu słuchałam babci i muzyki organowej. I tak trwam w tym śpiewie, ale nauczyłam się czytać. ?

Bogumiła

Juchnowicz-Bierbasz

Moja przygoda z muzyką rozpoczęła się, gdy miałam 7 lat i rodzice wysłali mnie do szkoły muzycznej. Przez 6 lat grałam tam na fortepianie, a przez 3 śpiewałam w szkolnym chórze. Choć granie było dla mnie raczej przykrym obowiązkiem niż przyjemnością, próby chóru uwielbiałam. Później, w gimnazjum i szkole średniej, nie było sposobności dołączenia do żadnego zespołu i muzykowanie zeszło na dalszy plan. Gdy rozpoczęłam studia na Politechnice Warszawskiej i odkryłam, że (pośród innych zespołów artystycznych) funkcjonuje tam uczelniany chór mieszany, wiedziałam, że muszę do niego dołączyć. W Chórze Akademickim PW śpiewałam przez 10 lat – aż do momentu, gdy założyłam rodzinę i śpiewanie na jakiś czas musiało ograniczyć się do wycia pod prysznicem i nucenia kołysanek ? Gdy moje dzieci nieco podrosły, na Gocławiu, gdzie mieszkam, otwierał się Terminal Kultury. Gdy tylko dowiedziałam się, że będą odbywały się w nim próby chóru, nie wahałam się ani chwili. Zgarnęłam Anię do towarzystwa, przyszłyśmy na przesłuchanie i zostałyśmy Sonusikami. ?

Moja przygoda z muzyką rozpoczęła się, gdy miałam 7 lat i rodzice wysłali mnie do szkoły muzycznej. Przez 6 lat grałam tam na fortepianie, a przez 3 śpiewałam w szkolnym chórze. Choć granie było dla mnie raczej przykrym obowiązkiem niż przyjemnością, próby chóru uwielbiałam. Później, w gimnazjum i szkole średniej, nie było sposobności dołączenia do żadnego zespołu i muzykowanie zeszło na dalszy plan. Gdy rozpoczęłam studia na Politechnice Warszawskiej i odkryłam, że (pośród innych zespołów artystycznych) funkcjonuje tam uczelniany chór mieszany, wiedziałam, że muszę do niego dołączyć. W Chórze Akademickim PW śpiewałam przez 10 lat – aż do momentu, gdy założyłam rodzinę i śpiewanie na jakiś czas musiało ograniczyć się do wycia pod prysznicem i nucenia kołysanek ? Gdy moje dzieci nieco podrosły, na Gocławiu, gdzie mieszkam, otwierał się Terminal Kultury. Gdy tylko dowiedziałam się, że będą odbywały się w nim próby chóru, nie wahałam się ani chwili. Zgarnęłam Anię do towarzystwa, przyszłyśmy na przesłuchanie i zostałyśmy Sonusikami. ?

Bogumiła

Juchnowicz-Bierbasz

Jakie emocje towarzyszą Wam podczas występów na scenie? Czy jest jakiś szczególny moment, który zapadł Wam w pamięć?

To są dobre emocje. ☺️ Staram się wypaść jak najlepiej. Wszystkie się staramy.


Największe wrażenie zawsze robi na mnie nasza charyzma - dzięki niej zdobyłyśmy Grand Prix na jednym z konkursów! Naprawdę niezwykłe doświadczenie. ☺️

Ekscytacja i przerażenie, potykanie się o własne nogi.


Bardzo zapadło mi w pamięć moje zdziwienie, że w przypadku koncertu żelki z cbd zupełnie mnie nie zrelaksowały.

Kocham występować. Jest to mój żywioł. Poprzednie cztery sezony śpiewałam w chórze pod kierownictwem Iryny Pushkarevej w Centrum Kultury Piaseczno i podczas występów zawsze towarzyszyła mi jedność z widownią, radość i wdzięczność za możliwość zaprezentowania swoich umiejętności. 

Radość i satysfakcja z tego, że mogę podzielić się z publicznością tym co uwielbiam - śpiewem.


Kiedy widzę zadowolenie na twarzach znajdujących się na widowni jestem dumna z siebie i dziewczyn za wykonanie świetnej pracy!

Zawsze jestem podekscytowana i szczęśliwa.


Uwielbiam ten moment, gdy możemy podzielić się z widownią efektami naszej pracy oraz wspólnie cieszyć się muzyką. 

Jest podekscytowanie, ale jest też lekka trema, choć właściwie tylko na początku występu.


Ulubiony moment dla mnie to ten dreszczyk, kiedy czuję, że dajemy z siebie wszystko i jest po prostu pięknie. 

Zwykle to mieszanka uczuć: trochę ekscytacji, trochę stresu, trochę niepewności, dużo radości, że możemy w końcu pochwalić się efektami naszej pracy :)


Najbardziej z koncertów pamiętam te utwory, z którymi mamy duże problemy na próbach, a na koncercie wychodzą nam świetnie :D 

W występach najwięcej emocji wzbudza we mnie, gdy widzę wzruszenie na twarzach ludzi na widowni.


Dużą wartość ma dla mnie również poczucie jedności z dziewczynami i dyrygentem, które przy pełnym skupieniu i mobilizacji, jest najintensywniejsze właśnie na koncertach i konkursach.

Uwielbiam ten moment gdy się idealnie zgrywamy.


Harmonia niektórych utworów powala mnie i wtedy wzruszam się do łez. Słabo się wówczas śpiewa i udaję, że wydaje jakieś dźwięki i po harmonii. Ulotne…

Od dziecka byłam bardzo nieśmiała, wręcz chorobliwie, ale jednocześnie było we mnie wielkie pragnienie zostania zauważoną. Myślę, że występy (różne, bo i występowałam w szkolnym teatrze, a równolegle z chórem uczestniczę w pokazach tanecznych) na początku były dla mnie moją próbą przezwyciężenia słabości, a z czasem stały się po prostu przyjemnością. Przed występem zawsze jest trochę tremy, ale o wiele więcej ekscytacji. Tym bardziej, jeśli człowiek tworzy coś z innymi, bo dla mnie, to wspólne tworzenie ma szczególną wartość.

Co dla Was oznacza bycie częścią chóru? Jak wpływa to na Wasze życie osobiste i zawodowe?

Na pewno mam mniej wolnego czasu, ale chodzę na próby z przyjemnością.


Śpiewanie w chórze dodaje mi energii - mimo że próby kończą się o 21 i są 2 razy w tygodniu. ?

Zuzanna

Śpiewanie w naszym zespole daje mi ogromną radość.


Jest to czas kiedy mogę się wyrwać z domu, spędzić fajny czas z fajnymi ludźmi na śpiewaniu fajnych rzeczy. ❤️

Maja

Dla mnie bycie częścią chóru to przede wszystkim szkolenie umiejętności interpersonalnych takich jak: pokora, dyscyplina, cierpliwość i jedność z otoczeniem. Poza tym, nazywam to „siłownią dla głosu” i „lekcją Solfeggio”, co w obu przypadkach się u mnie sprawdza. ?

Marina

Dla mnie oznacza mój rozwój, cieszy mnie to, że mogę spędzić kilka godzin w tygodniu na próbach z osobami, które również kochają śpiew.


Kiedy mam ciężki dzień, chór jest moją odskocznią i wpływa pozytywnie na mój nastrój (ale pozytywnie to wpływa tak naprawdę zawsze ?).

Daria

Regularne próby rozwijają mój warsztat oraz dyscyplinę. Nie spoczywamy na laurach, w tym roku mamy dużo pracy.


Chór świetnie dopełnia moje życie zawodowe i osobiste dodając radości, harmonii i spełniania.

Oliwia

Dla mnie chór to powrót do muzykowania i to dla mnie bardzo cenne. To też fajni ludzie, dużo śmiechu, odskocznia od spraw codziennych i zawodowych. Wśród dziewczyn (i chłopaków ?) czuję się świetnie i robię dla siebie coś dobrego, będąc jednocześnie częścią super zespołu.

Ania

Śpiewanie to czas tylko dla mnie, kiedy nie muszę myśleć o codziennych sprawach i problemach.


Na próbach możemy spędzić czas z fajnymi ludźmi, pożartować, pośmiać się, zrobić razem coś fajnego - to pozwala naładować baterie na kolejne dni ?

Karolina

Mimo zmęczenia i ogromu obowiązków nadal chętnie przychodzę na nasze próby. Po pierwsze dlatego, że nasz zespół naprawdę składa się z fajnych ludzi i zawsze jest sporo śmiechu, a po drugie dlatego, że śpiewanie uwalnia emocje. Zawsze po próbie wychodzę rozśpiewana, nie tylko w sensie fizycznym, ale i duchowym. ?

Agata

To tu i teraz i z tymi fajnymi ludźmi, z którymi jest śmiesznie i po prostu miło.


To drużyna pierścienia, jesteśmy w podróży i mamy zadania do wykonania. Kocham tę podróż.

Karolina

Wspaniale jest być częścią większej całości, mieć wraz z innymi ludźmi wspólne cele i razem je realizować.


Jednocześnie śpiewanie jest dla mnie formą medytacji. Jak to wpływa na moje życie osobiste? To proste – po prostu jestem szczęśliwsza ?

Bogumiła